Szukaj

wtorek, 22 maja 2012

Bye, bye House!

Plakat ostatniego odcinka / spoilersguide.com

W nocy z poniedziałku na wtorek zakończył się ósmy, ostatni sezon dramatu medycznego "House M.D." znanego u nas jako "Dr House".

Jeżeli jesteście fanami seriali medycznych pokroju "Chirurgów", czy "Ostrego Dyżuru", na pewno śledziliście również losy medyków z Princeton-Plainsboro, a szczególnie jednego, zrzędliwego geniusza. Dr Gregory House, bo o nim mowa zdobył niesamowitą widownię na całym świecie. Jego intrygi, gry i wystawianie wszystkich na próbę były doskonałą receptę na sukces.

Błyskotliwość w serialu jednak z czasem zaczęła się wypalać. Szczyt popularności zdobyto na sezonie szóstym, potem było już tylko gorzej. Tłum siedzący przed telewizorami zaczął powoli topnieć. Dlaczego? Być może nie tylko widz zmęczył się widokiem grającego na nerwach wszystkich wokół lekarza, ale nawet producenci wraz z obsadą mieli już dość takiej formuły. Można to było odczuć oglądając szczególnie ostatnią, ósmą serię. Chciano dociągnąć tę historię do końca i w godny sposób uhonorować lata pracy nad produkcją. Seria siódma i ósma powstały po długich negocjacjach z aktorami, ale zmiany personalne i tak były duże.

Ostatni odcinek, zatytułowany przewrotnie "Everybody Dies" ("Wszyscy umierają") miał być tym wymarzonym zakończeniem. Jednak nie wszystko poszło tak, jak mogło. Nagły zwrot akcji pozostawia sporo znaków zapytania. Niby wiemy, co się dzieje, ale niedomówienia są zbyt wyraźne, a odpowiedzi na nie już nie znajdziemy. Również sama strona techniczna zawodzi - widywaliśmy już po prostu lepsze zdjęcia. Powrót aktorów z poprzednich sezonów jest miłym gestem, ale w oczy rzucała się pewna ulga na ich twarzach, że to już naprawdę koniec. Nawet otwarte zakończenie zostawia lekki niedosyt, pomimo pozornego happy-endu.

Gregory House ponownie to zrobił. Tym razem zakpił z nas wszystkich. Widząc napisy końcowe wzruszyłem ramionami a usta same wypowiedziały znamienne "Meh!". Dobranoc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz