Szukaj

niedziela, 29 stycznia 2012

Dawno temu w Ameryce (recenzja)

Fisz Emade - "Zwierzę bez nogi"
2011 / Agora S.A.
Ocena: ●●●●●●


Bracia Waglewscy powrócili z nowym albumem. Albumem, jakiego jeszcze w polskiej muzyce nie było i prawdopodobnie długo nie będzie. "Zwierzę bez nogi" to podróż po klasycznym rapie zza oceanu. Obeznany słuchacz znajdzie na krążku coś z produkcji Madliba, coś z Beastie Boys i coś z A Tribe Called Quest, ale przede wszystkim odnajdzie starego dobrego Fisz.

Starszy z braci Waglewskich osiągnął w składaniu słów poziom, dla większości polskich raperów niedostępny. Bez trudu łączy skojarzenia w często zaskakujący przeciętnego słuchacza sposób. Wciąż operuje tą swoją "fiszową" manierą, której jedni nienawidzą, a inni kochają.

To jednak nie rap jest na tej płycie najważniejszy. Muzyka, którą sprezentowali Emade wspólnie z zaproszonym do współpracy DJ-em Epromem to bez wątpienia dzieło sztuki. Panowie z niezwykłą swobodą poruszają się między różnymi stylistykami i klimatami, paradoksalnie serwując jednak płytę niezwykle spójną i logicznie uporządkowaną. Tak jak dobry mówca zmieniając ton i prędkość mówienia potrafi zatrzymać uwagę słuchacza, tak Emade zabiera nas na dźwiękową sinusoidę przeplatając szybkie, energiczne utwory ("Napoleon", "2MC") z wolniejszymi kompozycjami ("1978", czy utrzymane w dubowej stylistyce "Tak to robimy"). Nawet remiksy, których umieszczania na płytach osobiście nienawidzę, tym razem nie przeszkadzają, ale wręcz przeciwnie – wpisują się w klimat albumu i mogą konkurować poziomem z oryginałami.

Gdyby ten album powstał 20 lat temu w jakiejś nowojorskiej dzielnicy, dziś prawdopodobnie byłby klasykiem rapu, dlatego bez najmniejszego zawahania przyznaję najwyższą ocenę i zachęcam do zakupu.

2 komentarze:

  1. Waglewscy zawsze byli wyraźni stylem, ale takiego albumu jeszcze nie było!
    Tak jak napisałeś - w polskiej muzyce nie było takiego albumu.
    Co zaś się tyczy brzmień rodem z czarnej Ameryki, są świeże ale czytelne. Może w teledysku pojawi się płonący mikrofon, który zawsze uwielbiałem.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się ciągle nie znudziła. ;P

    OdpowiedzUsuń